
P. Jerzy Urban ocknął się na chwilę z letniej drzemki i raczył własnoręcznie napisać w „NIE” felieton „NIE” - w najlepszym starym stylu. Lecz nie do końca słuszny. Otóż p. Urban porównał stawianie w Palestynie muru oddzielającego Arabów od Żydów do praktyki hitlerowskiej ogradzania murami ghett. I tu się pomylił – i to podwójnie. Otóż mur w Palestynie, owszem, jest budowany – jednak w takim ghetcie wcale nie żyją Arabowie, lecz Żydzi. To Izraelici są bowiem otoczeni przez świat arabski – i to oni się od niego odgradzają, by zapewnić sobie bezpieczeństwo.
Równie pewne jak to, że linia Maginota zapewniała bezpieczeństwo Francji. Jednakże pomyłka dotyczy i pierwszej części porównania. Mury w’okół ghett nie były wynalazkiem hitlerowców – lecz powstawały już w wiekach średnich. I tak samo, jak w Palestynie, służyły nie gojom, lecz żydom: chodziło o odgrodzenie pobożnych żydów od bezbożnych (zdaniem większości rabinów) sąsiadów!
Co ciekawe: po tych podwójnych poprawkach analogia wywiedziona przez p. Urbana znów jest dobra! Czy z tego wszak wynika, że taki mur jest czymś złym?
Wcale tak nie uważam. Jestem zwolennikiem apartheidu i ubolewam nad tym, że został on obalony w RPA – choćby dlatego, że jestem zwolennikiem różnorodności; więc jeden kraj z apartheidem wprowadzał pewną rozmaitość w mozaice państw świata. Tak sobie ubolewałem – ale oto Izrael zaczął wprowadzać apartheid w życie u siebie; więc ja to konsekwentnie popieram. Jest to eksperyment – i zamiast miotać gromy, popatrzmy, jak się on powiedzie?
Jednak głównym tematem felietonu p. Urbana było to, że władze Izraela zabiegają, by Żydzi (nie tylko Izraelczycy – Izrael to państwo szowinistyczne: uważa się za reprezentanta wszystkich Żydów na świecie – choćby ci Izraela nienawidzili i uciekli przed nim na Tonga!) żenili się tylko z Żydówkami – bo grozi rozmycie się i asymilacja narodu.
Tu p. Urban używa tu parokrotnie – nie wiadomo po co - słowa „Holokaust”, natomiast nie używa określenia „Rassenschande”. Oczywiście władze Państwa Izrael nie mogą – w odróżnieniu od władz III Rzeszy – karać tych, co skalali rasę – ale styl myślenia jest podobny. I nie widzę powodu, by potępiać jedno – nie potępiając drugiego.
Wygląda na to, że żartobliwe hasło przypisywane przedwojennych eNDekom: „Precz z Żydami – Żydówki z nami!” było w istocie perfidnym, jeszcze głębszym antysemityzmem – i i gdyby istniał wtedy Izrael, to protestowałby: „Bijcie Żydów, ile chcecie – ale łapy, i nie tylko: precz od Żydówek!”.
Na zakończenie p. Urban ze wstydem stwierdza, że Jego przodkowie nie popełniali Rassenschande, więc On sam jest czystej krwi Żydem. Sam jednak nigdy nie spał z Żydówką...
Zdziwi to Państwa – ale mnie martwi, że inteligentni Żydzi zanikają, zastępowani przez bandę hucpiarzy....
autor: Janusz Korwin-Mikke